Strony

niedziela, 11 listopada 2018

dsdsv
"Był kiedyś inny świat, który znałeś Ty, który znałam ja..."


Równe 100 lat temu o Naszą Niepodległość walczyli nasi przodkowie. Walczyli, by odzyskać Naszą Ojczyznę, walczyli o Naszą Wolność. Oddali swoje życie za naszą przyszłość. Za nas, byśmy mogli żyć tu i teraz, mogąc nazywać się Polakami. Polska niczym feniks powstała z popiołów. Wszystko dzięki tym bohaterom, o których dzisiaj niektórzy z nas zapomnieli. Zapomnieli o tym, że Naszą Wolność komuś zawdzięczają. Nie wzięła się ona znikąd. Ktoś musiał oddać życie, byś Ty mógł dzisiaj przeżywać swoje w spokoju z prawem do wolności słowa. Doceńmy to i bądźmy dumni z tego, że jesteśmy Polakami. Polska to Nasza Ojczyzna, o którą powinniśmy dbać. Tak samo jak władze naszego Państwa, które często ponad dobro własnego kraju przekładają chęć rywalizacji między sobą. To smutne, ale niestety prawdziwe. Dlaczego? Czy nasi Bohaterowie walczyli po to, żebyśmy teraz sami dla siebie byli zagrożeniem? Wątpię. Dlatego z szacunku do nich ci, którzy uważają się za Polaków powinni działać na jej korzyść, a nie wyrządzać szkody, które tylko niszczą Naszą Ojczyznę. Niedawno byłam we Lwowie, gdzie znajduje się cmentarz Łyczakowski, a jego częścią jest cmentarz Orląt Lwowskich. Na nim pochowani są ci, którzy walczyli w obronie naszego Państwa. Kiedy chodziłam między pomnikami i czytałam nagrobki, było mi trudno powstrzymać łzy. Jest to strasznie przykre ile inni musieli wycierpieć, byśmy teraz mogli wieść normalne życie. Sporo z nas pewnie nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Małe dzieci, które ginęły, osoby w moim wieku i nieco starsi. To byli naprawdę młodzi ludzie, którzy mogli mieć całe życie przed sobą. Tylko jakie to życie by było, gdyby o tę Niepodległość nie zawalczyli? Jakie byłoby nasze życie dzisiaj? Kim byśmy byli? Dziś jesteśmy Polakami, ale co gdyby nie odwaga naszych przodków i ich poświęcenie? Czy my bylibyśmy w stanie dzisiaj bez zastanowienia stanąć w obronie naszego kraju tak jak oni zrobili to 100 lat temu? Minął równy wiek od tych wydarzeń, pamięć pozostała. Duma również. Sama jestem niezmiernie wdzięczna za odwagę i patriotyzm naszych przodków. Dziękuję im za to, że dzisiaj mogę żyć w Polsce. W Polsce, która jest Polską i ma swoje miejsce na mapie. Dziękuję Wam! 
Wstyd mi jest za tych, którzy tego nie doceniają i nawet w takim dniu jakim jest Setna Rocznica Odzyskania Niepodległości nie potrafią oddać szacunku tym, którzy o to walczyli. Widząc dzisiaj filmik, na którym siostry Godlewskie odśpiewują nasz hymn naprawdę byłam załamana, zażenowana. Nawet nie mam słowa na to. Jest mi po prostu za nie wstyd. Naruszyły wszelkie granice moralności, etyki.. WSZYSTKIEGO. Profanacja naszego hymnu i nieważne jest, że wykonały dawną wersję, ale w taki dzień, jaki mamy dzisiaj naprawdę powinny sobie odpuścić. Wykazały się brakiem szacunku i jest mi z tego powodu nie tylko wstyd, ale i bardzo przykro, bo podobno są Polkami. W taki dzień jak dzisiaj, w taką uroczystość powinny ze względu na szacunek darować sobie wszelkie szopki i czcić pamięć o poległych w należyty sposób. Wybaczcie, że poruszam to w tym poście, ale po zobaczeniu tego nagrania nie mogę tak po prostu przejść do porządku dziennego.

Kończąc mój wywód chcę jeszcze raz wspomnieć, że powinniśmy być dumni z tego, że jesteśmy Polakami i wdzięczni za naszą historię, którą napisali nasi bohaterscy przodkowie!

Dziękujemy za to!

"Nie rzucim ziemi skąd nasz ród. Nie damy pogrześć mowy! Polski my naród, Polski lud, królewski szczep Piastowy. Nie damy by nas gnębił wróg! Tak nam dopomóż Bóg..."





sobota, 19 maja 2018

#wehikułczasu

Czy gdybyś mógł cofnąć czas, zrobiłbyś to? A Ty, cofnęłabyś?

       Kilka razy sama zadałam sobie to pytanie. Moja odpowiedź nie zawsze była taka sama. Czasem chciałam cofnąć się chociaż o kilka dni, czasem o kilka lat. Jak jest teraz? Myślę, że gdybym mogła, to nie miałabym wystarczająco tyle odwagi, by to zrobić. Co jeżeli cofając czas zmienimy coś na gorsze? Zrobimy coś gorzej? W tej chwili cofnęłabym tylko dwie rzeczy. Śmierć mojej babci i pozwolenie dwóm osobom zabrać mi 3 lata z życia, które mogłam zdecydowanie lepiej wykorzystać. Jednak kiedy się tak zastanowię to cofając czas i tak nie miałabym wpływu na śmierć mojej babci. Była chora i choroba ją pokonała, ja nie mogłam nic z tym zrobić. Mogłam jedynie być lepszą wnuczką i gdybym cofnęła czas to właśnie to chciałabym zmienić. Pewnie nie byłam najgorszą wnuczką, ale na pewno mogłam być lepszą. Zawsze można być lepszym. Babcia była naprawdę cudowna i bardzo mi jej brakuje. Niestety Bóg zadecydował i postanowił zabrać ją do siebie. My nic nie mogliśmy na to poradzić, ale pomimo tej świadomości i tak strasznie mi jej brakuje. Myślę, że babcia zasługuje na posta całkowicie poświęconego jej osobie, dlatego tutaj nie będę rozpisywać się na jej temat. Wrócę natomiast do głównej myśli tego wpisu. Wehikuł czasu dla niektórych mogłoby wydawać się naprawdę fantastyczną maszyną, gdyby istniało. Jednakże myśląc o tym jak miałoby to działać, to nie potrafię sobie tego wyobrazić. Gdyby jedna osoba cofnęła czas to przecież wszyscy musielibyśmy cofnąć się razem z nią, bo jak inaczej? Pomijając część praktyczną - uznajmy, że byłoby to w jakiś sposób możliwe - zadajmy sobie pytanie czy jakiś nasz błąd, który popełniliśmy w przeszłości byłby wart zmieniania przebiegu naszego życia? Owszem, cudownie byłoby przeżyć po raz kolejny najwspanialsze chwile naszego życia, ale co z tymi ciężkimi, przykrymi? Czy znów chcielibyśmy je przeżyć? Raczej nie. Dlatego cofanie się w czasie według mnie nie miałoby sensu. Skoro nie mamy wpływu na przeszłość, to dbajmy o naszą teraźniejszość, by przyszłość była jak najlepsza. Po co rozpamiętywać to, na co wpływu już nie mamy? Żyjmy chwilą, nie rozpamiętujmy tego, co minęło. Wspominajmy dobre chwile. O złych oczywiście nie możemy zapomnieć, bo każdy z nas uczy się na swoich błędach i pamiętając o tych z przeszłości, są szansę, że nie popełnimy ich ponownie w przyszłości. Dlatego zamiast zastanawiać się na tym, dlaczego nie można cofnąć czasu, żyjmy chwilą i doceniajmy to, co mamy. Na pewno każdy z nas chciałby coś zmienić w swojej przeszłości, ale to właśnie ona nas ukształtowała i jeżeli nie podoba nam się to, co widzimy w lustrze to zróbmy coś, by to zmienić. Nie starajmy się a róbmy. Ktoś mi ostatnio powiedział, że samym staraniem się nie osiągniemy tego, czego chcemy. Musimy to po prostu zrobić. 

Dobranoc.

środa, 3 stycznia 2018

#nowyroknowaja



 Nowy rok, nowa ja.. Ile razy to mówiłaś? A Ty ile razy obiecywałeś, że się zmienisz? Tak, tak.  Znowu to samo. Znów obiecujemy sobie gruszki na wierzbie. Może warto zacząć planować rzeczy, które faktycznie jesteśmy w stanie zrealizować? Dlatego moim hasłem przewodnim nowego roku jest - stara ja po liftingu.
Właśnie wkroczyliśmy w 2O18. Za kilka miesięcy stukną mi dwadzieścia dwa lata. Nie powiem, żebym była w siódmym niebie z tego powodu, bo nie jestem. Czasu jednak nie da się spowolnić. Płynie jak oszalały, ale cóż poradzić? Można jedynie jak najlepiej go wykorzystywać. W 2O17 pewnie sporo go zmarnowałam na bezsensowne rzeczy. Obiecałam sobie jednak, że w 2O18 będę mniej czasu marnotrawić, a więcej z niego wyciskać. Pewnie i tak trochę się go zmarnuje, ale mam nadzieję, że mniej niż w 2O17.
Dlaczego zamierzam być starą mną po liftingu? Dlatego, że nie będę bawić się w węża, który zrzuca starą skórę, bo jestem tylko człowiekiem i nie wystarczy pstryknąć palcami, żebym była całkiem inną osobą niż do tej pory. Postaram się popracować nad tym jaka jestem. Nie zmienię się o 180°, ale może uda mi się o 45-90°? Zrobiłam już listę rzeczy, które chciałabym zmienić i zobaczymy jak mi pójdzie. Trzymajcie kciuki, żeby pod koniec 2O18 roku większość punktów z tej listy było odhaczonych. Weszłam w ten rok z nastawieniem, że to będzie dobre 12 miesięcy. Mam momenty zawahania, ale muszę uwierzyć, że to 365 dni będzie pozytywnym rozdziałem w moim życiu. Pewnie napotkam przeszkody na swojej drodze, ale przecież nie może być zbyt różowo, prawda? Zresztą ja nie lubię nawet różowego. Dopóki są przy mnie osoby, na których mi zależy to nieważne czy róż, czerń czy szarość będzie przeważać w moim życiu. Najważniejsze, że nie idę przez nie sama, bo są ludzie, którzy wytrzymują z moją skomplikowaną i pokręconą osobą.
Zrobiliście już rachunek sumienia po 2O17? Wiecie co chcielibyście zmienić w tym, który właśnie się zaczął? Ja mam kilka takich rzeczy, które chciałabym zmienić. Chciałabym być milsza i mniej się denerwować, bo czasem nerwowy człowieczek ze mnie, ale to chyba po mamusi. Chciałabym też popracować nad swoją pewnością siebie i samooceną, bo normalnie czasem można ze mną oszaleć, wiem. Taka już ze mnie sierotka, ale postaram się coś z tym zrobić. Może się w końcu uda, samą mnie już to męczy. Podobno dopóki sami siebie nie pokochamy, to nikt inny za nas tego nie zrobi. Może faktycznie to najwyższy czas polubić w sobie to, czego nie lubimy. 2O17 nie był najgorszy, ale czuję, że mogłam go jeszcze lepiej wykorzystać. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, trzeba myśleć o tym, co tu i teraz. 2O18 to nowe szanse, nowe możliwości. Czas zacząć zauważać to, czego nie zauważałam w zeszłym roku.

Dlatego z tego miejsca chciałabym Tobie życzyć, by ten rok, który właśnie się zaczął był rokiem lepszym od poprzedniego. Życzę by więcej szans zostało dobrze wykorzystanych, a mniej zmarnowanych. Życzę spełnienia chociaż jednego z Twoich marzeń, tak na dobry początek. Poznania wspaniałych ludzi i pielęgnowania znajomości, które już zostały zawarte. Pamiętaj, że chociaż banalnie zabrzmi stwierdzenie, że nowy rok = nowe szanse to ziarnko prawdy w tym jest. Musisz tylko umieć to wykorzystać. Zrób to na co nie miałeś/-aś odwagi w ubiegłym roku. Stawiaj sobie cele i je realizuj. 
Nie marnuj życia, jak to mówią "wyciśnij je jak cytrynę".