Dzisiaj jednak chciałam napisać o czymś innym. Właśnie sobie siedziałam, kiedy przez moją głowę przebiegła myśl mówiąca "Halo, nie uważasz, że życie jest jak książka?". Właśnie, dobre pytanie. Myślę, że życie można byłoby porównać do książki. Chciałabym wyjaśnić dlaczego tak uważam, dlatego usiądź wygodnie i czytaj dalej. Może pod koniec przyznasz mi rację, a może i nie. Zobaczymy.
Życie każdego z nas dzieli się na etapy. Etap, w którym jesteśmy dziećmi (dzieciństwo), potem stajemy się nastolatkami, aż w końcu każdy z nas przekracza granicę, która wprowadza nas do dorosłego życia.
Te etapy można by porównać do trzech podstawowych tomów:
- TOM I - Dzieciństwo
- TOM II - Młodość
- TOM III - Starość
Wszyscy dostaliśmy szansę napisania swojej własnej książki. Ja dostałam taką dwadzieścia jeden lat temu i pisze ją wciąż, każdego dnia. Kiedyś każdemu z nas zostanie odebrana możliwość dalszego rozwijania wątków i szukania nowych współautorów. Pewnego dnia Główny Wydawca uzna, że nasza praca nad powieścią dobiegła już końca i sam napisze jej zakończenie. Są tacy ludzie, którzy sami wolą dodać swoje zakończenie i robią to, zanim ktoś inny zdoła ich powstrzymać.
Jeżeli jakaś książka bardzo mnie zaintryguje, zaciekawi, to potrafię pochłonąć ją w jeden, co najwyżej dwa dni. Czasem jednak przez to jak bardzo mi się podoba to nie chcę, by kończyła się tak szybko. Są i takie przypadki, w których do dokończenia muszę się zmuszać. Tak było z "50 twarzy Grey'a". Przyjęłam sobie za cel przeczytanie tej książki, by wiedzieć o czym mówią inni. Nie lubię wypowiadać się na tematy, o których nie mam bladego pojęcia, dlatego poświęciłam się i przebrnęłam przez to czytadło. Zajęło mi to pare miesięcy, ale w końcu się udało. Jednak do kolejnych części się nie zmusiłam. Byłam już zmęczona tymi pojedynczymi zdaniami.
Odstawmy jednak Grey'a na bok i przejdźmy do poważniejszych spraw. Jak już mówiłam nasze życie składa się z wielu rozdziałów. Inne są dla nas udane i nie chcemy ich zamknąć, chcemy nadal je kontynuować. Inne męczą nas i zależy nam na jak najszybszym zakończeniu. Czasem marnujemy nasze życie na rozdziały, które powinniśmy już dawno zamknąć, ale nie potrafimy. Ciągle za nami chodzą i o sobie przypominają. Chcemy o nich zapomnieć, ale jak? Nie potrafimy ich nawet raz na zawsze zakończyć. Marnujemy na nie nasz czas i nerwy. Sama miałam w swoim życiu rozdziały, które inni radzili mi jak najszybciej skończyć i o nich zapomnieć. Jednak ja byłam uparta i nie słuchałam. Teraz żałuję, bo przez nie zmarnowałam czas, który przecież w życiu jest tak cenny. Nerwy, łzy. Wszystko to przez to, jak bardzo bywam uparta. Czasem myślę, że nadal jeszcze jakaś ich część się mnie trzyma. Jednak teraz, kiedy zaczynam jakiś nowy rozdział, który nie zapowiada się zachęcająco, staram się jak najszybciej go zakończyć. Poznaję nowych ludzi i każda nowa znajomość, to nowy podrozdział w moim życiu. Niektóre z nich zapowiadają się obiecująco, inne nie. Te, które widać, że nie mają przyszłości, lepiej zakończyć na samym początku. Wyrwać strony, na których zostały spisane i wyrzucić, albo najlepiej spalić, bezpowrotnie. Ślad po wyrwaniu zostanie, ale to będą tylko strzępki oderwanych kartek. Treść na nich zapisana zamaże się w naszej pamięci, aż w końcu zostanie tylko wyblakłym wspomnieniem. Nie każdy człowiek zasługuje na miejsce w naszym życiu. Nie każdy może być bohaterem naszej książki. Na napisanie jej dostajemy tylko jedną szansę, więc skupmy się na tym, by to była najlepsza opowieść o życiu. Nie marnujmy czasu na to, co nie wniesie w nią nic dobrego. Oszczędzajmy papier, oszczędzajmy strony. Starajmy się zamieszczać tam wszystko, co najlepsze. Szukajmy osób, które są godne nazwania ich współautorami naszej historii. Sami pomagajmy tworzyć im ich własną opowieść. Bądźmy dumni z przebiegu naszej i to, na co mamy wpływ niech budzi w nas radość, a nie smutek.
ŻYCZĘ WAM JAK NAJMNIEJ NIEUDANYCH ROZDZIAŁÓW!